Bożena Ratter: Kronika zamordowanego świata
data:11 czerwca 2019     Redaktor: Anna

Bożena Ratter udostępnia fragmenty z lat 1940-42 z pamiętnika Heleny A., dyrektorki Liceum Pedagogicznego w Sandomierzu.
Wywóz uchodźców ze Lwowa w r. 1940. - we współczesnym kontekście. Polecamy!

Organizacja wywozu.
W maju 1940 rozeszła się we wschodniej części Polski, okupowanej przez władze sowieckie, pogłoska, że przyjdzie do Lwowa komisja niemiecka. Celem jej będzie zarejestrowanie i w porozumieniu z władzami sowieckimi, ułatwienie uchodźcom z zachodniej i centralnej Polski, powrotu do miejsc stałego zamieszkania przed wybuchem wojny w roku 1939. Pogłoska ta podawana z ust do ust spowodowała napływ ludności uchodźczej z okolicznych miast, miasteczek i wsi do Lwowa. Sprawa przyjazdu komisji niemieckiej wywołała wśród uchodźców wielkie podniecenie. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jak wrogo są Niemcy nastawione do Polaków i że nie czeka ich po powrocie tam nic dobrego, lecz z drugiej strony żyli w ciągłej obawie przed przymusowym wysiedleniem w głąb Rosji …
Mając zatem wybór tylko między tymi dwoma ostatecznościami uchodźcy chcieli przynajmniej zapewnić sobie możność połączenia się z rodzinami i ewentualnego uratowania choć w części pozostawionego tam mienia. Ponadto uchodźcy nie chcieli być ciężarem rodakom, którzy pod zaborem sowieckim bardzo cierpieli, z powodów tak mieszkaniowych jak finansowych….
    Czekali bardzo na komisję niemiecką Ukraińcy, którzy w porozumieniu z kolonistami niemieckimi, osiadłymi w województwie lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim mieli występować jak t. zw. „Volksdeutsche” i w tym charakterze przejść na terytorium okupacji niemieckiej.

Gdy w drugiej połowie maja 1940 roku komisja niemiecka przyjechała z Przemyśla do Lwowa na liście znalazło się siedemdziesiąt tysięcy uchodźców. Komisja niemiecka rozpoczęła swą działalność w obecności władz sowieckich od spisania osób reklamowanych przez swoje rodziny znajdujące się na terenie okupacji niemieckiej. Tych osób jednak nie było wiele. Następnie komisja wciągnęła na listę wszystkich tzw. „Volksdeutsche”, wśród których de facto przeważali Ukraińcy, podani jako krewni kolonistów niemieckich (ilość tzw. „Volksdeutsche”ów dochodziła do kilku tysięcy ale zapisano tylko tysiąc) i na tym zakończyła swoją działalność opuszczając po trzech dniach Lwów.
    Około 10 czerwca 1940 r. do wszystkich mieszkań zaczęli przychodzić NKWDyści , spisywali ponownie wszelkie dane personalne, zaczęli też zachęcać, aby uchodźcy przyjmowali paszporty sowieckie, a tym samym aby jak najrychlej przyjęli obywatelstwo sowieckie. U Polaków spotkali się z odmową, gdyż każdy uważał za swój obowiązek narodowy nie przyjąć paszportu, wolał raczej ciężką dolę niż dobrowolną zgodę na hańbiące go obywatelstwo- cytat z książki Jana Tomasza Grossa „W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali”.
    Z końcem czerwca 1940 r. rozprawiono się ostatecznie z uchodźcami. Praca nie była trudna - w rękach NKWD znajdowały się  nazwiska i adresy rejestrujących się na zachód. Poza nielicznymi,  którym udało się przedrzeć do Przemyśla, wpadli w zastawioną na nich pułapkę. Przez trzy noce ciągnęły furmanki i auta ciężarowe, które odstawiały uchodźców do przygotowanych dla nich pociągów towarowych.
    29 czerwca nad ranem NKWD zabrało i nas. Zresztą wzięto nas w komplecie, bo mąż mój przyszedł ze swej tułaczki w listopadzie. Życie pod reżimem sowieckim tak zdruzgotało nasze nerwy, że jechaliśmy odrętwiali, nie przejmowaliśmy się już niczem. Dokuczało nam tylko pragnienie i brak powietrza w zamkniętym wagonie. 13 lipca wśród ciemnej nocy dotarliśmy do celu. Znaleźliśmy się w samem sercu olbrzymiej puszczy, w republice maryjskiej, kwartał 31. Z nastaniem świtu rozglądnęliśmy się, gdzie właściwie jesteśmy i jak to miejsce wygląda. Zobaczyliśmy niewielką polankę, na której stały dwa baraki, studnia i stajnia. Dookoła stara, gęsta puszcza na bagnie. Nasza gromada składała się z około 250 ludzi, w czem 80 proc. Żydów. Wśród katolików bohaterski lwowianin, ksiądz Fedorowicz, który zgłosił się do transportu na ochotnika, jako uchodźca Tadeusz Jackowski. Temu dzielnemu kapłanowi, narażającemu swe życie dla wielkiej sprawy, mają Polacy 31 kwartału do zawdzięczenia, że w najcięższych chwilach nie upadli na duchu. Jego wiara, że przetrzymamy, choćby nas najbardziej gnębili, jego dobroć i słodycz w odnoszeniu się do naszych ludzi bez różnicy wyznania -  a stanowcza, nieustraszona postawa wobec ciemiężców, zjednały mu powszechną miłość i szacunek. Nawet bolszewicy nie odważyli się zbezcześcić plugawym słowem tego człowieka, którego sami uważali za kogoś niezwykłego. A z uczestników nabożeństw w głębi zarośli leśnych nikt nie zapomni mszy niedzielnych i podniosłych a prostych słów „Pana Tadeusza”, tak jak nie zapomną nigdy o nim ci, których on od śmierci głodowej ratował-  wspomina ocalała z czerwcowej wywózki 1940 roku Marta Stella z Rossowskich Rumunowa, krytyk teatralny, żona Edwarda Rumuna, redaktora naczelnego dziennika „Polska Zachodnia” w Katowicach.
Józef Chociszewski w Malowniczym opisie Polski z 1897 r. nadmienia,  że gdyby udało zawrzeć z Rusinami braterstwo, a choćby tylko porozumienie, wtedy byłoby nam łatwo odpierać, pociski, mające śmiertelnie ugodzić polską i ruską narodowość . I podaje przyczynę braku porozumienia: znaczna część wykształconych Rusinów nie pragnie wcale zgody z naszym narodem, stawiając np. takie żądania, aby Polacy wynieśli się z Małopolski jakoby nie byli wcale Słowianami. Istnieje stronnictwo rusińskie, zwane Świętojurcami, które za ruble rosyjskie popiera, ze wszech sił jak najściślejszą jedność religijną i narodową z Rosyą, nie zważając wcale na to, że Moskale knutem nawracali i nawracają unitów ruskich na prawosławie i że prześladują język Rusiński. Kto ma sposobność, niech pracuje, żeby doprowadzić do zgody z Rusinami, a zasłuży się dobrze ojczyźnie- dodaje Józef Chociszewski.
Historia pokazała, iż obywatele polscy narodowości ukraińskiej nie odpierali ale zrzucali wraz z Niemcami i sowietami „pociski  mające śmiertelnie ugodzić polską narodowość”.  
Ukraińcy już w 1917 roku w  jedności z bolszewikami nieśli zagładę narodowi polskiemu, o czym pisała Zofia Kossak Szczucka, Maria Dunin- Kozicka i Kornel Makuszyński:
Nie zapomnę do końca życia fizjognomji pierwszych ukraińskich bolszewików, którzy weszli do zdobytego Kijowa; przyszli z rewizją między innymi i do mojego zrujnowanego mieszkania, w poszukiwaniu broni. Najpierw tedy powiało, jakoby morowe powietrze: to połączone wonie wódki,  okropnej machorki, brudu i juchtu. Potem się zwaliła gromada z pięćdziesięciu w szarych szynelach muzyków. Kałmuckie nosy i oczy chytre, na wsze strony biegające, podejrzliwe, a pożądliwie patrzące; każdy obwieszony pasami nabojów, każdy z karabinem i rewolwerem, który strzela niezmiernie łatwo, jeśli jego wściekłemu panu przyjdzie cokolwiek do zawszonej głowy. A co widział Makuszyński rok później?
Teraz się po marmurowych schodach lała strugą krew ludzka.  Ukrainiec bowiem w ciągu roku dojrzał politycznie i mordował z lubością, z coraz większą wprawą; cieniutki pokost kiepskiej imitacji kultury obmył we krwi i stanął w bydlęcej swojej nagości, śmierdzący wódką i juchtem, zabłocony i opluty, ohydnem zrządzeniem losu podobny jednakże do człowieka. Zwycięski rezun przypomniał sobie dobre czasy, więc nie dość mu  było, że zamordował, prawdziwą rozkosz sprawiło mu dopiero wyłupywanie oczów, wycinanie języków, rozpruwanie brzuchów kobiecych. Historia najnieszczęśliwszych ludzi na świecie, Polaków na Ukrainie, Wołyniu i Podolu, potem krwawa opresja Galicji, była wielkim rozszerzeniem ówczesnych historii kijowskich. (Kornel Makuszyński, Radosne i smutne –zbiór opowiadań 1920).
Miliony obywateli polskich z terenów Wołynia i Małopolski Wschodniej, Polaków, Ormian, Żydów, Czechów, Węgrów, Romów i odpornych na ukraiński szowinizm  Rusinów (Ukraińców) ginęło w lasach, stodołach, domach, leśniczówkach, urzędach, więzieniach, dołach śmierci, łagrach sowieckich i niemieckich wskutek donosów i bezpośredniego sprawstwa nacjonalistów ukraińskich i ogłupionej ludności ukraińskiej. Ginęli tylko dlatego, że nie byli Ukraińcami. Ci co przeżyli  ten okrutny czas musieli opuścić swoje ojczyste ziemie a dorobek wielu pokoleń zagarnęli Ukraińcy. Ukraińcy przejęli na własność wspaniałe dziedzictwo polskie budowane na Ziemiach Wschodnich I i II RP przez światowej sławy luminarzy świeckich i duchownych nauki, oświaty, gospodarki, przemysłu, rolnictwa, architektury, kultury, sztuki itp. Przejmowali  również tożsamość zamordowanych sąsiadów narodowości polskiej (pisał o tym m.in. Jerzy Janicki i Szymon Wiesenthal). Ilu spośród nich jest wśród nas?

Jest rok 2019, nadal „znaczna część wykształconych Rusinów nie pragnie wcale zgody z naszym narodem” o czym świadczy galopujące tempo gloryfikacji ludobójców Polaków, heroizacja ukraińskich zbrodniarzy wojennych (OUN, UPA, SS-Galizien etc.), wprowadzenie do programu szkolnego wychowania w duchu patriotyczno-narodowym kultu Stepana Bandery, przejęcie „tradycji” banderowskich przez ukraińską armię, fałszowanie i relatywizowanie historii przez ukraiński IPN i polskich pro ukraińskich historyków, zakaz pochówku ofiar ludobójstwa, wrogość do kościoła rzymskokatolickiego. Te i wiele innych antypolskich aspektów działania Ukraińców w XXI wieku  przedstawili  w referacie wygłoszonym podczas XVI Wojewódzkich Dni Kultury Kresowej w  Kędzierzynie - Koźlu panowie dr Zbigniew Kopociński i dr Krzysztof Kopociński.
Diaspora z Kanady śle duże pieniądze na realizację tego celu. Ciekawe, Ukraina  kraj olbrzymi, 600 000 km2, a tablice, pomniki, nazw ulic gloryfikujące zbrodniarzy, którzy winni są ludobójstwa 200 000 Polaków w latach 1939 -1947 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej (w tym setek duchownych) , milionów obywateli polskich zsyłanych na „nieludzką ziemię”, zagładę inteligencji polskiej, wypędzenie z wielowiekowej ojczyzny i ograbienie z majątku,  umieszczane są właśnie w miejscach związanych z tą zbrodnią (choćby Politechnika Lwowska, więzienie przy Łąckiego, Brygidki, cmentarz Łyczakowski, szkoła św. Marii Magdaleny, kościół w Tarnopolu, cmentarz w Rumnie, Podkamień, Olesko, Żółkiew, Zbaraż i tysiące innych). Jest to ewidentny dowód  nienawiści do narodowości polskiej, tak jak usuwanie wszelkich śladów polskości z zabytkowych obiektów budowanych przez Polaków i wstawianie tabliczki : "pamiatka architektury"
Wykluczenie narodowości polskiej trwa tyle, że nie przez policję ukraińską, listy tzw. „Volksdeutsche” czy „SS-Galizien”. Ukraińcy w Polsce żądni są polskich pieniędzy, polskiego majątku trwałego i niszczenia narodowości polskiej. A dzieje się to  przez uzyskiwanie większego wsparcia finansowego niż otrzymują Polacy, wypieranie z miejsc pracy Polaków i skazywanie ich na kolejną emigrację, zakładanie własnych przedsiębiorstw, przejmowanie zakładów usługowych, hoteli, pełnienie stanowisk oraz prowadzenie działalności w przestrzeni publicznej, które pozwalają na jawne zacieranie w świadomości Polaków i świata polskości i wielkości dziedzictwa kultury łacińskiej budowanej przez obywateli polskich  na Ziemiach Wschodnich  I i II RP.
Są spolegliwym i licznym (10%) elektoratem dla samorządów wielkich miast jak Łódź, Gdańsk, Warszawa, Poznań stąd wielkie zainteresowanie i wielkie udogodnienia jakie otrzymują od Prezydentów tych miast, którym bliżej do polityki i retoryki niemieckiej niż do polskiej propaństwowej i pronarodowej. Stąd też zainteresowanie tej grupy politycznej decentralizacją, która zezwoli im na jeszcze skuteczniejszą spolegliwość wobec szerzonej neomarksistowskiej ideologii, w tym walki z narodowością  i państwowością i człowieczeństwem.
Zeznanie złożone w archiwum Hoovera (cytat pochodzi z książki Jana Tomasza Grossa- czy on też jest ruskim trolem? ) podporucznika Michała Mariana, inżyniera dróg i mostów, z-cy Naczelnika Oddziału Drogowego P.K.P w Kowlu, aresztowanego 28.X.1939 r. , któremu udało się przeżyć więzienia NKWD, zsyłkę i pobyt w Iwdiel łager. obłst. Świedrłowsk .
...Samo życie do tego nas zmuszało, gdyż chłopi Ukraińcy których przybywało coraz więcej zabierali się nawet do bójek z nami. Jakże przykro nam było słuchać ich wyzwisk na wszystko co polskie i ich wynurzeń na temat przestępstw i zbrodni wobec władz polskich przed wojną i w czasie wojny popełnionych. Z jakąż szatańską satysfakcją, przyznawali się oni do skrytobójczych morderstw na gajowych, policjantach, wójtach Polakach i podpaleń osadników a następnie do zabójstw żołnierzy i oficerów. Z jakim diabelskim sadyzmem opowiadali o sposobach znęcania się nad swymi ofiarami. Oni dopiero otworzyli nam oczy na swoją perfidną i fałszywą politykę. Ksiądz prawosławny ze wsi Wyżwa Stara pow. Kowel oraz niejaki Onysko Mikołaj z Ratna pow. Brześć n/B. opowiadali mi o knowaniach prowodyrów partii politycznej ukraińskiej z bolszewikami, o organizowaniu jaczejek i przygotowywaniu rebelii, która miała w 1940. r. wybuchnąć. Śmiali się przytem, że policja zapatrzona w ustępy i niemalowane płoty nic a nic o tym nie wiedziała.
Nic dziwnego, że stosunek ich do nas był mało wrogi - potworny. Pchali się wszędzie pierwsi, czy to w łaźni pod prysznic czy przy wydawaniu jedzenia itp., donosili na nas do władz więziennych i okradali nas ze wszystkiego przy każdej okazji. Taki stan rzeczy był bardzo na rękę władzom więziennym. One faworyzowały Ukraińców, werbowały z ich grona kapusiów i podjudzały ich do dokuczania nam. Tak samo było i w czasie transportu jak też i w łagrach i co dziwne, mimo że sami byli przez bolszewików też mocno w skórę bici, że im z domu też po kolei bydło, konie i pole zabierano lecz to ich tak bardzo nie bolało, a natomiast , cieszyło niezmiernie że ten polak musi teraz bić wszy jak i on, lub że udało mu się skraść polakowi tytoń chleb lub jaką inną rzecz. Ustaliliśmy wszyscy kanon, że element ukraiński mieszkający na naszych polskich- kresach jest tak okropnie zdeprawowany i zdemoralizowany i tak rozbechtany przez różne wrogie nam propagandy, że on dotąd sam nie wie czego chce i nie nadaje się do życia w żadnym organizmie państwowym, bo co najgorsze jest już w znacznej mierze uświadomione.

Bożena Ratter
Zdjęcie: dzieje.pl
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.