Okiem Shorka - Przy takiej sztuce to trudno zachować kulturę
data:24 sierpnia 2016     Redaktor: Shork

Lata PRL i postprl ukształtowało artystów na wzór klasy próżniaczej patologizując ich rolę do służebnej wobec władzy






Poseł Mieszkowski z .nowoczesnej przestał być dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Nie chodzę do teatru od dawna,choć do teatru mnie ciągnie. Zarażony scenicznym bakcylem zostałem w czasach liceum, gdy rewolucja Solidarności popuściła cugli sztuce, a Jaruzelski nie traktował tego narzędzia propagandy poważnie, woląc skupić się na telewizji. Nie chodzę bo nauczony doświadczeniem zasięgam opinii tych co już byli. Zobaczcie jaka tragedia, kiedyś ludzie gotowi byli zapłacić ciężkie pieniądze za to, żeby obejrzeć premierowe przedstawienie, a teraz muszę zasięgać języka i wyławiać spomiędzy linijek mdłych recenzji rzeczywistość.
Wpada mi czasem w rękę oferta teatru, albo zbłądziwszy w okolice siedziby muzy sam wchodzę po folder. Potem siadam i studiuję, i patrzę, i odrzucam. I rok w rok pozostają nieskreślone tytuły grane na deskach od lat trzydziestu. Trzydziestu.
Reszta to wątpliwej jakości wtórny i nudny eksperyment obowiązkowo okraszony obsceniczną nagością.
Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że sztuka się tak rozleniwiła, że bez dotacji się nie utrzyma?
Może dlatego, że w kurzych móżdżkach różnych managerów tkwi jak gwóźdź pewność, że dobra sztuka jest niedochodowa?
A może dlatego, że stanowiska decydentów zajmują przypadkowi ludzie wykształceni na marksistowsko-leninowskich podręcznikach?
 
Poseł Mieszkowski jako zawód wykonywany wpisuje sobie „kulturoznawca”. Pięknie brzmi, prawda? Szkoda że brzmienie nie jest poparte niczym. Już nie czepiam się dyplomu, jak pracownicy od „Gribojedowa” legitymacji. Czepiam się efektów. Wrocławskie, XIV liceum było szkołą prestiżową. Kształciło co prawda w ogromnej większości kadrę inżynierską kładąc nacisk na przedmioty ścisłe, ale jak wiadomo, łatwiej jest informatykowi zostać poetą, niż filologowi inżynierem. Niech mu będzie. Choć tak jakoś dziwnie, że w wysypie uczelni humanistycznych, na których studiowanie polegało w większości na płaceniu czesnego i zaliczaniu egzaminów, nie pokusił się o jakiś głupawy dyplomik z jakiegoś humanistycznej dziedziny, choćby z ekonomii. W końcu dyrektor też zarządza. Musi zarabiać, rozliczać się, szukać klientów czyli widzów, sponsorów. Czy to jest takie trudne dla kulturoznawcy po maturze? Widocznie tak, bo w oparciu o dane podawane przez media, przy dotacjach między innymi z Ministerstwa Kultury rzędu 11 mln/rok, exdyrektor Mieszkowski pozostawia Teatr Polski zadłużonym i to poważnie.
Do tego bezczelnie twierdzi, że nie został dyrektorem bo MK zagroziło w takim przypadku wstrzymaniem dotacji. No to chyba prawo sponsora, że nie chce żeby jego pieniądze wywalane były w błoto.
Jak zarobić na teatrze? Na autorskim – nie jest łatwo. To ciężka harówa. Ale na największym teatrze w regionie, znanym i lubianym przez widzów? Żaden problem. Już pomijam działalność pozaartystyczną, czyli wynajem sali, sceny czy widowni pod imprezy masowe. Na teatr tej klasy zarabia się klasyką. Ot bierze się zestaw lektur szkolnych zawierających dramaty i wystawia kilka w roku, mając pewność, że nauczyciele przyprowadzą na nie uczniów. Ot śledzi się rynek masowy i od czasu do czasu raczy się publiczność jakąś niespodzianką. Ot raz na jakiś czas sięga się po trudną klasykę przyciągającą intelektualistów, oczywiście odpowiednio ją promując. Ot organizuje się jakiś konkursik choćby kabaretowy. Czy Teatr Polski zaproponował coś ciekawego na 2016 rok w którym Wrocław pełni rolę Stolicy Kultury?
Co zamiast tego robił dyrektor? Ano wpadał jak Pinki i Mózg co tydzień na ten sam pomysł.
„Zróbmy skandaliczne, lewackie, ociekające obsceną, wulgarne przedstawienie jakiegoś znikąd wyjętego pośledniego pisarza, który wypocił jeden dramat, odrzucony przez publikę i krytyków i od dekady wyraża swoje żale w niszowych magazynach, płacząc jak to jest niezrozumiany z powodów LGBTQ”
No i robi licząc na to, że publika walić będzie drzwiami i oknami na takie sztuki. No i dorobił się stałej publiki, która jest w stanie zapełnić 1/3 teatru przez pół tygodnia. Pada więc inny pomysł. „Zróbmy jakąś klasykę ale inaczej, pokręćmy, zmieńmy, odwróćmy dodajmy obowiązkowo wulgarną goliznę”. I znowu po paru dniach aktorzy grają do pustych foteli.
I tak w kółko. Przed rozpoczęciem kariery politycznej, Mieszkowski rzutem na taśmę ogłosił wszem i wobec, że na najnowszej sztuce pokaże na żywo seks wykonaniu zaproszonych artystów-prostytutek. Zobojętniali potencjalni widzowie może by i na to nie zareagowali, ale na scenie miały pojawić się kilkuletnie dzieci. Tego było za wiele, pojawiły się naciski bardzo poważne i Mieszkowski, jak każdy koncesjonowany bohater spękał, udając że to wszystko było tylko zamierzeniem artystycznym mającym zwrócić uwagę na problemy teatru.
Nowym dyrektorem został zawodowiec związany z branżą aktor. Cezary Morawski.
Może tym razem bez strachu sięgnę po folder i wybiorę dla siebie sztukę w czasie której nie będę miał odruchu wymiotnego. A Mieszkowski, Janda czy cała reszta tego wątpliwie uzdolnionego towarzystwa niech próbują swoich sił gdzie indziej i za własne pieniądze.
 
Shork
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.