POLECAMY! Leszek Sosnowski: Papież Franciszek a uchodźcy w Polsce
data:30 lipca 2016     Redaktor: Redakcja

Kto powie papieżowi Franciszkowi, że Polska przyjęła już 1,1 mln imigrantów?

 
 
Ojciec Święty Franciszek absolutnie powinien to wiedzieć. Ta informacja na pewno nie dotarła do niego, ponieważ obecna polska władza niestety nie potrafiła do tej pory przebić się z nią do opinii europejskiej. Ba! nawet polska opinia publiczna jest w tym względzie niepewna z racji antypolskich manipulacji stosowanych przez reprezentujące obcą rację stanu, choć funkcjonujące po polsku, ale wrogie nam media. Wiadomo, jak papież Franciszek jest wyczulony na sprawę imigrantów, a szerzej mówiąc na losy ludzi bezsilnych wobec nędzy i przemocy. Dlatego ktoś powinien mu powiedzieć – publicznie, otwarcie, przed kamerami i mikrofonami, by przekaz ten poszedł szeroko w świat – że Polska w ostatnich latach przyjęła w swe granice 1,1 mln imigrantów z Ukrainy. To wielka liczba; stosując proporcje demograficzne i gospodarcze to co najmniej trzy razy tyle osób, co Niemcy przyjęły w swe granice z Bliskiego Wschodu i południa. Jest czym się chwalić, czym wykazać wobec świata i wobec Ojca Świętego.
Jest (albo za chwile będziemy musieli powiedzieć: była…) wielka okazja do nagłośnienia tego naprawdę wielkiego sukcesu Rzeczypospolitej. Niezależnie od tego, jaka władza rządziła ostatnimi laty, Ukraińcy znajdowali łatwą i prostą drogę do nas. Co prawda poprzedni układ polityczny w ostatnich kilkunastu miesiącach swego „panowania” usiłował zmarginalizować lub nawet skonfliktować współpracę z Ukrainą – także przy przyjmowaniu polskich rodzin z Donbasu, z terenów ogarniętych wojną wykazywali się wielką niechęcią – ale nie wolno zapominać, że tamten układ od dawna istniał już tylko w oparciu o zaplecze niemieckie, reprezentował niemiecką rację stanu. Kopacz i spółka chcieli koniecznie muzułmanów, bo według niemieckiej wykładni to dopiero oni są jakoby prawdziwymi uchodźcami, tylko oni cierpią biedę.
Oczywiście są w kraju ludzie złośliwi (wobec naszego narodu), albo ukształtowani w swych poglądach całkowicie przez mainstreamowe, antypolskie media, którzy nie chcą uznać Ukraińców za imigrantów. Kimże zatem są Ukraińcy w Polsce? Faktem jest, że mieszka ich w naszych granicach już 1,1 mln, że mają obcą narodowość, obce obywatelstwo, że muszą tu starać się o pozwolenia pobytowe i na pracę, że są najczęściej innego wyznania (prawosławni), że są z innej, choć oczywiście trochę podobnej, kultury. Nawet alfabet mają całkiem różny od naszego. Kimże zatem są – pytam – bogatymi, beztroskimi turystami, którzy przyjechali tu na wieloletni wypoczynek? To, że nie strzelano do nich na polskiej granicy, że są przyjmowani ze zrozumieniem, że się w dużym stopniu asymilują w Polsce, że szukają pracy, a nie jej unikają jak arabscy przybysze, nie jest dowodem na to, że nie są tu obcy. To jest dowód na to, że Polacy są naprawdę gościnni, że potrafią przyjmować obcych z sensem i w sposób odpowiedzialny. Podkreślam: odpowiedzialny. To co uczynił i w co dalej brnie rząd Angeli Merkel, to jest dziejowa głupota – widać to niestety każdego dnia coraz boleśniej. Już nawet tamtejsze najbardziej opiniotwórcze gazety mówią o niej zgryźliwie per „ta kobieta” (Süddeutsche Zeitung ). To tu, nad Wisłą, na wschód od Odry panuje prawdziwa Willkommenskultur. Możemy być z tego dumni. I właśnie to trzeba przedstawić papieżowi Franciszkowi podczas jego pobytu w Krakowie, jeśli nasz wizerunek w Europie, w świecie ma się zmieniać pozytywnie (a powinien!). Lepszej okazji nie będzie. Jednak kto ma to zrobić?
Zrobił to już raz z okazji inauguracji Światowych Dni Młodzieży kard. Stanisław Dziwisz, ale było to jeszcze przed przybyciem papieża i nie odbiło się szerszym echem. Podczas spotkania z dziennikarzami pewna Amerykanka o poglądach wyraźnie spreparowanych w lewackich laboratoriach medialnych z wyrzutem zapytała krakowskiego metropolitę, czemuż to Polska, taka chrześcijańska, nie chce przyjmować uchodźców. „Jesteśmy otwarci na przyjęcie tych, którzy cierpią – odpowiedział jej kardynał. – Polacy też kiedyś cierpieli, byli także uchodźcami, zdajemy sobie sprawę z tego bardzo mocno. Ale patrzymy z odpowiedzialnością i otwartością na to” – odpowiedział jakże rozsądnie metropolita. Odpowiedzialność to kluczowe słowo w polityce imigracyjnej. Trzeba przyjmować w pokoju, choć to dużo trudniejsze, tak aby nie burzyć życia własnych mieszkańców, swoich rodaków, bo jeśli nie, to za chwilę wojna będzie i tu, nie tylko na Bliskim Wschodzie.
Poza tym podstawową i pierwszą rzeczą jest pomagać w krajach ogarniętych zawierucha i nędzą, a nie wyławiać stamtąd najsprawniejszych i przysposabiać ich dla swojej potrzeby. Zachodnie kraje europejskie są w stanie, gdyby tylko chciały, uczynić bardzo wiele, by naprawiać życie materialne w ojczyznach uciekinierów, by wzmacniać tam bezpieczeństwo. By młodzi nie uciekali ze swych ojczyzn, bo kto tam w końcu zostanie – starcy, osierocone dzieci… Kto te kraje odbuduje, jeśli zabierzemy im młodych i silnych?
Chyba, że o to chodzi, by wyludnić tamte regiony, a potem opustoszałe bez problemu zaanektować wraz z ich złożami… Podobnie w Polsce odbywała się prywatyzacja: najpierw zakłady doprowadzało się do upadku ekonomicznego, potem przychodził Niemiec, Francuz albo inny bogaty i za grosze „kupował” potężne kawałki naszej gospodarki, by teraz czerpać z nich rok w rok potężne zyski.
Nasze postępowanie w stosunku do Ukraińców jest bez wątpienia nacechowane dużo większą dozą uczuć chrześcijańskich niż postępowanie Niemców w stosunku do Syryjczyków, czy innych bliskowschodnich nacji. Ani Syryjczycy, ani Libijczycy, ani Kurdowie nigdy nie napadli na Niemców, nie zrobili im jakiejś rzezi wołyńskiej, a my ze strony Ukraińców doznaliśmy w XX wieku wielkich krzywd. Doznaliśmy okrucieństwa. Ale to są dziś ważne tematy w gruncie rzeczy tylko dla skrajnych ugrupowań politycznych i niektórych publicystów; na poziomie normalnego, codziennego życia nie ma mowy o „wyrównywaniu rachunków”. Pamięć – tak, zemsta – nie.
Kto zatem powie papieżowi Franciszkowi i opinii światowej prawdę o uchodźcach w Polsce? Tym samym prawdę o Polsce i Polakach. Może prezydent, może premier? Może wyręczy ich jeszcze raz krakowski metropolita? Będzie jeszcze kilka okazji nim Ojciec Święty wyjedzie. To jest tym bardziej potrzebne, że niestety wybrzmiał wczoraj w sferze publicznej, podczas ŚDM, fałszywy głos pewnego szczególnie ambitnego polskiego biskupa pomocniczego, który postawił naszemu narodowi bardzo poważne zarzuty: „Odmawiamy gościny ludziom, którzy szukając lepszego życia, a czasami po prostu ratując życie (zagrożone śmiercią), pukają do drzwi naszych krajów, kościołów i domów. Są obcy widzimy w nich wrogów, boimy się ich religii. I ich biedy!”.
To tylko fragment trochę większej całości, która oburzyła już wczoraj wieczorem bardzo wielu Polaków. To nie była oczywiście żadna wypowiedź oficjalna, z tego co wiem w żadnym wypadku nie była uzgadniana ani z przełożonym biskupa, ani z Episkopatem Polski. Dotyczyła chyba nie tylko Polski, ale wybrzmiała po polsku, padła z ust polskiego biskupa (nb. stałego publicysty Tygodnika Powszechnego). Pytam zatem tego biskupa i jemu podobnych, na szczęcie nielicznych: dlaczego nie pokażecie Europie i światu polskiej współpracy z Ukraińcami, dlaczego nie chcecie zobaczyć dobra we własnym narodzie? Któż to w tym niebogatym kraju odmawia gościny? Wszystkich imigrantów świata jednak nie zbawimy; czynimy naszą powinność na naszą miarę i możliwości. I nie jest to mało. Jest obowiązkiem najwyższych władz przekazać to młodzieży, która przybyła na ŚDM z wszystkich kontynentów, Ojcu Świętemu oraz światowej opinii publicznej.
 
Leszek Sosnowski
 
Autor jest założycielem (20 lat temu) i prezesem Białego Kruka, twórcą i publicystą miesięcznika „Wpis”, autorem opracowań i redaktorem przeszło 120 książek poświęconych św. Janowi Pawłowi II.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.