Marek Baterowicz: CZYSTKA TRWA, TAKŻE AGRESJA
data:23 lipca 2016     Redaktor: GKut

(i o antypolskich kalumniach w Australii i na świecie, a trwają od r.1967!)

 

z daleka lepiej widać....

 

 

    Z polskiej kolekcji w Randwick Municipal Library nadal skreślane są tytuły, a niestety wśród nich  te, które oznaczają wielką stratę dla potencjalnych czytelników jak np. „Dług honorowy” ( W-wa, 2005) o amerykańskich pilotach walczących w obronie Polski w 1919 - 1920 r. podczas wojny z bolszewikami. Książka Roberta F. Karolevitza i Ross S.Fenn’a ( przekład Barbary Gadomskiej, a przedmowa prof.Normana Daviesa) jest nie tylko opowieścią o tych zapomnianych bohaterach, ale i kroniką wojny. Nie brakuje nawet zdjęć Polek, które tworzyły Legię Kobiet, walczących w obronie Lwowa i Wilna, a także w wielkiej polskiej kontrofensywie. Wycofano też bulwersujące „Akwarium” Wiktora Suworowa (W-wa,2002), który w r.1978 uciekł do Anglii. Usunięto też książkę Jerzego  Pomianowskiego „Na wschód od zachodu.Jak być z Rosją?” ( W-wa,2004), w której są czasem myśli kontrowersyjne, a i spostrzeżenia dla Rosjan niezbyt miłe. Czy zatem  te pozycje nie były przypadkiem wycofane z katalogu przez dość energiczne bibliotekarki pochodzenia rosyjskiego? Zagadka dużego kalibru. Wycofano jednak i wiersze Haliny Poświatowskiej ( Kraków,WL 2004) i wiele innych tytułów. Niektóre nie są pewnie istotne dla polskiej kolekcji jak np. „Medicus z Saragossy” N.Gordona albo „Fechtmistrz” A.Perez-Reverte, bo autorzy obcy dostępni są w oryginałach. To samo dotyczy „Życia codziennego zakonu templariuszy” (Poznań, 1998) pióra Georges’a Bordonove, choć rzecz ma wielką wartość historyczną. Australijskie biblioteki mają dość sztywne reguły pozbywania się książek, niestety cenią edycje nowe, zapominając że wiele ważnych tytułów wydanych dawniej ( a często atrakcyjnie!) nie doczekało się wznowień. Niestety, spada też poziom wydawania książek – mniej edycji w twardych okładkach i mniej ilustracji. Czystka w biliotecznych zbiorach jest zatem kulturalnym samobójstwem, dokonywanym na antypodach.

 

    A w mediach trwa także agresja wobec Polski, oto w „Good Weekend” ( dodatek do „Sydney Morning Herald”) 18 stycznia 2014 ukazał się reportaż Michaela Gawendy pt.”A land of ghosts” z wizyty głównie w Sandomierzu. Autor odwiedził kraj, który dla Żydów stał się „place od death”, jednak pan Gawenda nie wymienia sprawców zagłady, co  Australijczykom, słabo znającym historię, może sugerować, że obozy śmierci były dziełem Polaków. Gawenda przemyca też nieprzychylne dla Polaków, a nawet wrogie aluzje. W jednym miejscu pada oskarżenie o antysemityzm, ujęty jako „Polish anti-Semitism”, a to przecież przypisuje nam wręcz jakby narodową cechę, co jest z gruntu fałszywe. Nawet arystokraci poślubiali Żydówki, a w przedwojennej Polsce Żydzi robili kariery na każdym polu, w każdej profesji, nie tylko w handlu. Polacy też ukrywali ich podczas okupacji, choć groziła za to kara śmierci i setki Polaków Niemcy rozstrzelali za pomoc Żydom. Ponad 6 tysięcy drzewek tym sprawiedliwym przyznał Yad Vashem, jednak pan Gawenda nie wspomina o tym ani słowem. Można zrozumieć, że dla Żydów, którzy jak pan Gawenda stracili swoich bliskich w Holokauście, Polska będzie kraina ciemności – ale jako t e r y t o r i u m! Natomiast wymazywanie roli Niemców przy jednoczesnym użyciu przewrotnych określeń ( np. „these boys and girls unburdened by guilt or shame”), którymi autor inkrustuje swój reportaż, jest niesprawiedliwym oskarżaniem Polaków – bo niby dlaczego polska młodzież miałaby dziś poczuwać się do winy czy hańby za hitlerowski plan zagłady ? Polacy i Żydzi ginęli w tych samych obozach, także w Oświęcimiu. Pierwsze transporty były polskie.

 

        Przewrotnie napisany reportaż pana Gawendy, rzucający cień na Polskę i naród polski wpisuje się w trwającą już od prawie pół wieku antypolską kampanię na antypodach, rozpoczętą niestety w Melbourne – czy można ją łączyć z dużym skupiskiem polskich Żydów w tym mieście ?  Być może, jeśli przypomnieć antypolskie publikacje np. Verstandiga, osiadłego w Melbourne. Jego książka wzbudziła poważne obiekcje nawet w konsulacie III RP, w latach 90-tych.  Wystarczy wspomnieć chorą fantazję  Verstandiga, który oskarża Polaków o mordowanie Żydów „przy dźwięku dzwonów kościelnych” ( str.175/6), oczernia biskupów, kardynała Hlonda i Wyszyńskiego, niemal neguje zasługi „Żegoty” i przedstawia w fałszywym świetle wiele spraw łącznie z pogromem kieleckim. Autor przyznaje sam, że podjął pracę w UB ( str.207 i dalej) – zatem niewykluczone, że tam nauczył się przekręcać prawdę ?

 

        Przed wszystkim jednak należy  pamiętać, że antypolska nagonka w Australii trwa od 9 sierpnia  1967 r., kiedy to w melbourneńskim dzienniku „The Sun” ukazał się artykuł Douglasa Wilkie pt. „The Night Today” ( przedrukowany potem pod innym tytułem przez adelajdzki „The Advertiser” – „Sinai Toasts Bring Polish Hangovers”), a łączny nakład obu tych pism wynosił 800 tys.egzemplarzy. Między innymi była tam kalumnia, że Niemcy przyszli do Polski, by pomóc Polakom wymordować Żydów (!). Z kolei redaktor Rapaport w „Jewish Herald” w Melbourne pisał, że „o ile mu wiadomo Armia Krajowa zajmowała się chętniej mordowaniem Żydów niż walką z Niemcami”(!). Trudno o większe łgarstwo w zakresie dziejów tamtej wojny. Na łamy tych gazet nie dopuszczono polskich sprostowań. Wobec tych kalumnii w redakcji „Tygodnika Polskiego” powstał komitet pracujący nad broszurą „Saving Jews in War-Torn Poland, 1939 - 1945” ( pod redakcją Andrzeja Chciuka), a wydaną w r.1969, mimo że Douglas Wilkie wycofał zarzuty wobec Polaków i publicznie za nie przeprosił ( vide: „Andrzej Chciuk. Pisarz z antypodów”, Kraków, WL 1999, w opracowaniu B.Żongołłowicz, str.146-150). A broszura mówiła o pomocy udzielanej Żydom przez Polaków w czasie wojny,  przekazano ją do wielu instytucji, blibliotek stanowych i uniwersyteckich w Australii i na świecie. Warto sprawdzić czy pewne rączki nie usunęły owej broszury ze zbiorów owych bibliotek tak jak dzisiaj trzebi się polską kolekcję w Sydney ?  W tym wypadku należałoby chyba wznowić broszurę i ponownie rozesłać ją do tych samych instytucji.

 

      Broszurę można przy okazji zaktualizować, na podstawie książki pani Janiny Hery „Polacy ratujący Żydów” (W-wa, 2014), choć ten słownik też wymaga uzupełnień, o czym pisałem na tym portalu. A przy okazji.dodać obecny stan drzewek w Yad Vashem albo zamieścić wypowiedź Hannah Arendt. Zdaniem tej autorki ( pochodzenia żydowskiego) dałoby się ocalić dodatkowo do półtora miliona Żydów, gdyby nie współpraca judenratów z Niemcami. W tym kontekście historycznym oczernianie Armii Krajowej jest wyjątkowym nonsensem.

 

      Publikacja pana Gawendy odgrzewa antypolską kampanię, prowadzoną cyklicznie na antypodach ( i na całej planecie),co nie sprzyja dialogowi między dwoma narodami. W gazetach i w TV pojawiały się czasem wzmianki o „polskich obozach śmierci”, co zmuszało Polonię do protestów. Protestowała też ambasada i konsulat. Na tym tle wyróżniają się fantastyczne w swej arogancji kalumnie  Josepha Skibella na temat rzezi Żydów w Humaniu w r.1768, ogłoszone w „The Australian Financial Review”, 30.9 – 2.10.2005. Oczywiście pogromu dokonali ukraińscy chłopi wraz z Kozakami, natomiast autor insynuuje, że był on dziełem jakichś... „Polish troops”. Od roku 1686 połowa Ukrainy należała już do Rosji, oddana nieopatrznie przez zwycięzcę spod Wiednia w nadziei na sojusz z Moskwą przeciwko Turkom. A w r.1768 konfederaci barscy walczyli z Moskalami, to Katarzyna Wielka podjudziła lud ukraiński do rzezi, by odebrać konfederatom szanse na rekruta. I tak, podczas tych pogromów zginęło około 80 tysięcy Polaków, a tylko 20 tysięcy Żydów. Moje sprostowanie nie było opublikowane, podobnie było w przypadku reakcji na reportaż Gawendy. Ale próbować trzeba, by bronić prawdy historycznej i dobrego imienia Polski. Bardzo dużo na tym polu robi Reduta Dobrego Imienia w Warszawie. Broni go też doskonale ten cytat z „Historii Żydów” ( W-wa, Wyd. Judaica, 1929, wznowienie przez Wyd.KAW w Krakowie, 1990 ) prof.dr. H. Graetz’ a :  „Obok Włoch i Turcji służyła Polska  za przytułek dla ofiar prześladowania i rugów, szczególnie niemieckich. W Polsce i połączonem z nią unią osobistą Wielkiem Księstwie litewskiem znajdowali się Żydzi w położeniu znacznie lepszem niż w sąsiednich krajach za Wisłą i Karpatami, lubo mnich Capistrano zakłócił na czas jakiś dobre porozumienie Polaków z Żydami” ( tom VII, str.155).  Opinia ta niezwykle cenna tym bardziej, że wyraził ją historyk pochodzenia żydowskiego. A można tylko ubolewać, że to porozumienie zakłócają dzisiaj mało odpowiedzialne publikacje typu Gawendy, Skibella czy Grossa. A może antypolska fikcja o Jedwabnem ma na celu ukryć żydowskie zbrodnie na Polakach w Nalibokach czy w Koniuchach ? ( vide T.Płużański, „Bestie” t.2, str.143-160). Jeśli polskie wioski były rzeczywiście palone przez Żydów, to w Jedwabnem Niemcy zmusili zaledwie kilku Polaków do udziału w tym morderstwie jak to ujął prof. Tomasz Strzembosz ( „Rzeczpospolita”, 15 marca 2001). W tym samym kierunku idzie interpretacja dr. Jarosława Szarka ( IPN) i taka była prawda, choć „Gazeta Wyborcza”, zawsze antypolska, już podniosła krzyk. W tej materii warto zapoznać się z artykułem Bolesława Szenicera ( „Głos Gminy Starozakonnych” nr 30, fragmenty przedrukowane w „Gazecie Polskiej” w r.2008): „...pan Gross ma tylko jeden cel pisząc te pseudonaukowe rewelacje o polskim antysemityzmie – wywołać głośny skandal i utorować drogę do rewindykacji mienia pożydowskiego w Polsce...”. Prof. Norman Finkelstein też sądzi, że o polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy, a o książce Grossa powiada, że „jest wielkości komiksu i o takiej mniej więcej zawartości intelektualnej”. Radzi też Polakom, aby nie wpuszczali do Oświęcima wycieczek młodzieży z Izraela, bo one uczą młodych nienawiści do nas, podczas gdy sprawcami Holokaustu byli niemieccy naziści.

 

   A znowu w australijskiej TV ( lipiec 2016 ) użyto określenia „polskie obozy koncentracyjne”, co zmusiło nas do słania protestów indywidualnych, ale protestowały też organizacje polonijne oraz Ambasada RP w Canberra. W protestach indywidualnych doskonałym konceptem błysnął dr. Grzegorz Szuladziński z Sydney pytając  sarkastycznie Australijczyków z TV czy amerykańskie więzienie w Guantanamo Bay nazwaliby obozem KUBAŃSKIM ? Z kolei „The Toronto Star” zamieścił kłamstwa na temat obozu w Majdanku, zajęła się tym Reduta i doszło do sprostowania.

 

   Nikczemną antypolską kalumnią popisała się niedawno białoruska noblistka Świetłana Aleksijewicz oskarżając Polaków o wyssane z palca winy. Ta głośna sprawa spotkała się należytą odprawą w Reducie Dobrego Imienia, wspaniały list otwarty do noblistki pióra Macieja Świrskiego powinien poruszyć jej sumienie. Mogę jeszcze dodać, że przypadkiem wiem, iż na Białorusi Polacy Żydom pomagali. Część mej rodziny losy rzuciły tam podczas wojny i w Baranowiczach ukrywali rodzinę żydowską, pewnie nie wiedząc, że gdzieś w Koniuchach Żydzi mordowali Polaków.

 

   Niestety, Reduta Obrony Imienia ma ręce pełne roboty wobec tej epidemii antypolskich kalumnii szalejącej na całym świecie. Osobiście nie rozumiem dlaczego ludzie nie mogą żyć w harmonii i w szacunku dla prawdy historycznej? W jakim celu jątrzy się przeciwko sobie narody ?  Suma antypolskich kalumnii może kiedyś wywołać prawdziwy antysemityzm, bo rozgoryczenie Polaków rośnie. A wtedy będzie za późno na dialog i na pojednanie.

 

   O narodzie żydowskim pięknie pisał Norwid, myślę że naród o takiej historii i o tylu genialnych dokonaniach w nauce, kulturze i sztuce, mógłby darować sobie bronienie własnych plew jak np. stalinowskich zbrodniarzy. Tymczasem kiedy biskup Kruszyłowicz niedawno zapytał w kazaniu czy wreszcie w Polsce będzie można mówić o tych zbrodniarzach Stalina, został ukarany  zakazem  odprawiania mszy! A przecież o tych zbrodniarzach można nawet pisać, czego dowodem dwa tomy „Bestii” Tadeusza M.Płużańskiego. Każdy naród ma pewien odsetek degeneratów i kryminalistów, a zatem nasi starsi bracia w wierze ( jak mawiał Wojtyła) czy starsi w historii ( jak pisał Norwid) również się tego nie ustrzegli. Nie jest to jednak powód do hańby, raczej do odcięcia się od tychże plew i odpadów, by tym piękniej prezentowała się zdrowa tkanka narodu.

 

Nie traćmy nadziei na to, że zwycięży zdrowy rozsądek, który podobno – jak ufał Kartezjusz – jest rzeczą najlepiej dzieloną przez wszystkich.

 

Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze śo, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu
rodowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydn
ey, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy jego tomik- " Nad wielką wodą"(2015).Wydawca (Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego,ceniącego wartościuniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi".

  

  






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.