Marek Baterowicz: AUSTRIACKI DRAMAT
data:26 maja 2016     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać...

 
 

 

Geniusz Wojtyły wyrażał się  w celnych a zwięzłych opisach problemów lub krajów. Oto jego słowa z przemówienia podczas Nieszporów Europejskich ( 10 września 1983), wypowiedziane w Wiedniu z okazji Dnia Katolika:

„Austria – leżąca w sercu Europy – w szczególny sposób uczestniczyła w jej historii i ją współtworzyła. Ukazuje ona, że wiele grup narodowościowych może ze sobą współżyć na ograniczonej przestrzeni, pomimo wielu problemów, twórczo, w wielości odnajdując jedność; na terytorium dzisiejszej małej Austrii ludność nosi w sobie głęboko wyryte i żywe cechy charakterystyczne Celtów i Rzymian, Germanów i Słowian. Pod tym względem Austria jest zwierciadłem i modelem Europy”.

 

 

O cesarskiej Austrii więcej można powiedzieć, ale nie była tematem papieskiego dyskursu. A jednak byłoby o czym mówić, bo w swej fazie schyłkowej była Austria ( a potem Austro-Węgry ) cesarstwem liberalnym, kwitnącym pod względem gospodarczym, jak i  kulturalnym. Oczywiście nie hamowało to aspiracji niepodległościowych, nie tylko u nas, a zwłaszcza na Bałkanach,  ale kiedy po wojnie powstały tam nowe państwa borykające się z ogólnoeuropejskim kryzysem, to z nostalgią wspominano długie –bo 68-letnie - regnum Franciszka Józefa. Nawet w Polsce. Jeszcze w latach 70-tych  spotkałem w Krakowie, na rogu Karmelickiej i Krupniczej, starszego pana – entuzjastę imperialnej Austrii - i uwieczniłem go w tym wierszu:

 

                                 Pan  Retro nosi ze sobą monetę

                                 Cesarza Franciszka Józefa

                                 ( panie, to były czasy!)

                                 i pokazuje ją przechodniom

                                 ( dziś, panie, wszystko do niczego!),

                                 odchodząc z uśmiechem smutku

                                 kuśtyka podpierając się laską,

                                 na której stoi jego wyśnione imperium

 

 

Starszy pan nie wiedział, że trafił na sympatyka Franciszka Józefa, u którego mój dziadek Euzebiusz służył w stopniu kapitana, zanim mogliśmy się wybić na niepodległość. Monarchia habsburska przeszła do historii także 11 listopada 1918, gdy po krótkim panowaniu  abdykował cesarz Karol. W dwadzieścia lat później Austrię wchłonie Trzecia Rzesza, a po wojnie spotka ją okupacja Aliantów, w tym Sowietów, o której mówi się mało, a była wszak dotkliwa. O złośliwej skrupulatności sowieckiej świadczy choćby to, że moją ciotkę Eugenię  Rosjanie wsadzili do więzienia tylko za to, że po zajęciu Lwowa w r.1939 przez Armię Czerwoną uciekła do Wiednia! I oto po wojnie w tymże Wiedniu dopadli ją bohaterscy bojcy. Aby uwolnić ciocię trzeba było interwencji barona von Neukirchen i arcybiskupa Wiednia, tak wielka była zawziętość sowieckich okupantów.

 

O dziejach współczesnej Austrii wiemy sporo, a kojarzy się nam ona jako kraina azylu. I Jan Paweł II przypomniał to we wspomnianym wyżej przemówieniu: „Przyjęliście tysiące uchodźców” i ludzi wydalonych z ich krajów, poszukujących pomocy...” .

Tak było kiedyś, ale wszystko ma swoje granice. Dzisiaj Austria ma już dosyć i granic swoich broni przed niekontrolowanym najazdem uchodźców, zaproszonych  oficjalnie przez „mamę Merkel”, a tak naprawdę przez tajemnicze lobby miłośników kultury islamu. Marzą oni o tym, aby muzułmanie wzbogacili kulturę Europy jak mówiła  z dużą dozą naiwności Federica Mogherini.

 

Nie wzbudza to entuzjazmu w wielu krajach europejskich, bo niby dlaczego mamy przyjmować tysiące czy nawet miliony imigrantów, którzy nie chcą się asymilować i tworzą dzielnice-getta, skąd potem – jak w Brukseli – wyruszają z bombami zamachowcy.

 

W Austrii również silne nastroje antyimigranckie sprawiły, że pierwszą rundę wyborów prezydenckich wygrał wysoko 45-letni Norbert Hofner z partii Wolności ( Fpoe) z wynikiem 36,4% wyprzedzając zdecydowanie 72-letniego Alexandra Van der Bellen z partii Zielonych, który zebrał tylko 20,4% głosów. Resztę puli zgarnęli : Irmgard Griss – kandydatka niezależna – z wynikiem 18,5%, socjaldemokraci i ludowcy uzyskali zaledwie po 11,2 %, a miliarder Richard Lugner jedynie 2,4%. Antyimigrancki kurs wyraził się i w blokowaniu przez austriackie straże przełęczy Brenner, a socjalista Feymann – przychylny uchodźcom - musiał podać się do dymisji.

 

Tymczasem druga tura wyborów przyniosła niespodziankę, najpierw ogłoszono zwycięstwo Hofnera, a następnie – po przeliczeniu blisko 900 tysięcy głosów korespondencyjnych – okazało się, że kandydat Zielonych wyprzedził go raptem o 31 tysiący głosów! Zarazem wyszły na jaw zaskakujące fakty: oto w Linzu frekwencja wyborcza wyniosła...598%!

 

Oznacza to, że wyborcy głosowali tam po sześć razy ? Oczywiście Hofner przegrał w tym okręgu. A w innych frekwencja oscylowała między 147% a 600%!

 

Tak dziwne rozbieżności wręcz wskazują, że wybory w Austrii sfałszowano w imieniu tzw. politycznej poprawności i uległości wobec imigracyjnej polityki UE.  Prawica domaga się sprawdzenia przebiegu głosowania, może taki wniosek przedstawić do 48 godzin. I powinna to zrobić, albowiem tak kolosalne przekręty w wyborach kompromitują i stawiają pod znakiem zapytania stan demokracji nad Dunajem.

 

Gdzie podziała się słynna austriacka rzetelność funkcjonująca niczym szwajcarski zegarek?  Zresztą w ogóle demokracja, jeżeli dochodzi do fałszowania wyborów i to na taką skalę!

 

Pozostawienie tych manipulacji bez żadnej sankcji doprowadzi do upadku demokracji w ramach Unii Europejskiej. Ostateczne wyniki – po kontrowersyjnym głosowaniu – mówiły, że to Van der Bellen z rezultatem 50,3% pokonał Hofnera ( 49,7%) ku rozgoryczeniu jego zwolenników, którzy już odbijali szampana! Dramatyczna porażka, a wymaga chyba wyjaśnienia zakulisowych działań w komisjach wyborczych.

 

Niektórzy narzekają, że ten prawie remisowy wynik świadczy o głębokim podziale austriackiego społeczeństwa, ale zwycięzca  sądzi, że nie należy dramatyzować z tego powodu. Innego zdania są ci, których niepokoi napływ uchodźców do małej Austrii, a w roku ubiegłym podania o azyl złożyło prawie 90 tysięcy osób. Cieszą się za to Zieloni, ale czy bodaj wiktoria ich kandydata przyczyni się naprawdę do zapobieżenia ekologicznej zapaści, grożącej ludzkości?

 

Przemysłowe lobby nie daje za wygraną i lekceważy ostrzeżenia ekologów.  Tymczasem imigranci przybywający do Grecji czy Włoch chcą iść na północ, do Mamy Angeli a może nawet do Szwecji. Rząd austriacki  jednak nie odwołał policji z przełęczy Brenner, a w Stambule nie ma porozumienia. Prezydent  Erdogan zarzucił Merkel, że pomoc finansowa obiecana przez UE nigdy do Turcji nie dotarła. Z kolei Niemcy odwlekają przyznanie Turkom wjazdu bez wiz ponieważ Erdogan jeszcze nie respektuje demokracji.

 

Te sprzeczności już komentowano w stolicach europejskich i spór niemiecko-turecki nie wróży szybkiego rozwiązania kryzysu uchodźców.

 

Wygląda na to, że Mama Merkel wpakowała swój kraj w niezłą kabałę, z której nie widać żadnego pozytywnego wyjścia. A dzielić się na siłę tym nieszczęściem z innymi państwami nie bardzo wypada, a fe – jak mogła!

 

Austriacki dramat jest jednak dramatem europejskim.

 

                                                                     Marek Baterowicz


Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze śo, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu
rodowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydn
ey, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy jego tomik- " Nad wielką wodą"(2015).Wydawca (Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego,ceniącego wartościuniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi".






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.