O książce  JANINY HERY "POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW" w Dniu Pamięci o najodważniejszych z odważnych
data:31 stycznia 2015     Redaktor: GKut

24 marca -  Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów. To dobry moment, by przypomieć niezwykłą książkę Janiny Hery, o której pisał Marek Baterowicz.

 
 
POLACY RATUJĄCY ŻYDÓW
 

Pod takim tytułem ukazała się w Polsce ważna książka Janiny Hery, wydana w Warszawie (Wyd. Neriton, 2014. str. 498) i zredagowana w formie słownika. W porządku alfabetycznym znajdują się tam nazwiska osób, które pomagały Żydom w czasie wojny i, niestety, wiele z nich przypłaciło to życiem. Zostali rozstrzelani przez Niemców. Liczne hasła z tego osobliwego słownika są więc jednocześnie ich nekrologami.

 
                                                                                                               zobacz: TUTAJ
 
Potrzeba takiej książki jest niewątpliwie ogromna w obliczu nieustannej i jakby rosnącej antypolskiej propagandy, uprawianej przez tajemnicze lobby, które – jak się coraz powszechniej sądzi – wspierane jest przez ośrodki w Ameryce i Niemczech, a niemały udział w nich mają i przedstawiciele narodu ratowanego przez nas podczas hitlerowskiej okupacji.

Kalumnie Grossa, prymitywne filmy w rodzaju „Nasze matki, nasi ojcowie”, a ostatnio film „Ida” z ambicjami podobno do Oscara – to tylko najgłośniejsze z antypolskich książek i ekranizacji. Wygląda na to, że na świecie rozpętano antypolską wojnę, że Polska komuś bardzo przeszkadza i że należy zbrukać jej dobre imię.

Szkalowanie Polaków rozpoczęto dawno, w Australii już w r.1967 w melbourneńskim dzienniku „The Sun” i adelajdzkim „The Advertiser”, a także w melbourneńskim „Jewish Harald”, gdzie głoszono wierutne kłamstwa, że „...Armia Krajowa zajmowała się chętniej mordowaniem Żydów niż walką z Niemcami”. W obronie dobrego imienia Polski stanął wtedy „Tygodnik Polski” z Melbourne i wydano broszurę „Saving Jews in War-Torn Poland 1939-1945”, którą rozesłano do bibliotek stanowych i uniwersyteckich w Australii, także w Polsce, oraz do wielu instytucji na świecie. Więcej o tym czytamy w książce Bogumiły Żongołłowicz – „Andrzej Chciuk. Pisarz z antypodów” (Kraków, WL 1999, str.146-150). W obliczu eskalacji antypolskiej agresji warto może wznowić tę broszurę, poddając ją aktualizacji?

Na skalę światową antypolskie akcenty pojawiły się w amerykańskim serialu „Holocaust” , emitowanym w r.1979 również w Niemczech. Miliony telewidzów ujrzały, obok esesmanów, polskich żołnierzy w rogatywkach, pilnujących Żydów na dworcach kolejowych. Natomiast jedyny ratunek tym Żydom nieśli na filmie „dobrzy Niemcy”. Przypomina o tym obszerny wstęp do słownika autorstwa Janiny Hery, dobrze opracowany od strony historycznej dzięki wskazówkom prof. Jana Żaryna i prof. Edwarda Krasińskiego, dr. Ryszarda Tyndorfa czy dr Piotra Łysakowskiegto z IPN-u.

Okazuje się, że technikę zwalania win na Polaków stosowali Niemcy już w latach wojny kręcąc propagandowe filmiki. Np. sceny bicia Żydów kijami przez Polaków (zmuszanych do tego na planie groźbą rozstrzelania!) kończyły się tak, że to żołnierze niemieccy stawali w obronie bitych Żydów! Te propagandówki, słane na Zachód, miały oczywiście przekonać świat, iż największymi wrogami Żydów są Polacy. Ponadto organizowane przez Niemców w r.1940 „pogromy” miały uzasadnić ogradzanie getta murami, bo rzekomo trzeba było chronić Żydów przed Polakami (!).

Tymczasem było inaczej, Polacy z narażeniem własnego życia pomagali Żydom, nieraz przyjmując zbiegów z getta. Po wojnie uczciwi Żydzi protestowali przeciwko oczernianiu Polaków, jak np. Bernard Mark i Szymon Zachariasz wysyłając list do tow. Edwarda Ochaba.

 

Niestety, na arenie międzynarodowej górą był kurs antypolski, np. w r.1982 niejaki Michał Mosze Chęciński (były sołdat Armii Czerwonej, potem oficer Głównego Zarządu Informacji Wojskowej w PRL-u) wydał w Nowym Jorku (a jakże!) książkę pod wymownym tytułem: „Poland, Communism, Nationalism, Anti-semitism”. Napisana we współpracy z takimi tuzami jak Włodzimierz Brus, Helena Wolińska-Brus, Leszek Kołakowski, Antony Polonsky ta propagandowa szmira przemycała wypowiedź Chęcińskiego, że partyzanci w latach 1944-47 mordowali nie tylko Sowietów i funkcjonariuszy bezpieczeństwa, ale także...Żydów, w tym starców, kobiety i dzieci (!). Piramidalne to łgarstwo krąży pod patronatem nowojorskiej oficyny.

Nie brakuje i nowszych agentów antypolonizmu, jak Stefan Zgliczyński (absolwent filozofii!), który w wydawnictwie Czarna Owca (W-wa, 2013) opublikował książkę o Polakach, którzy pomagali Niemcom mordować Żydów. Więcej o tej kuriozalnej książce czytamy we wstępie (str.112), a jej autor wyraźnie dał się ponieść fantazji. Nawet w osławionej akcji w Jedwabnem garstkę Polaków Niemcy zmusili do udziału pod bronią.

Antypolskie tendencje zdarzają się i w Instytutach Polskich za granicą, oto w r.1999 w Dusseldorfie przeprowadzono otwartą dyskusję na temat „nowo rozbudzonego antysemityzmu w Polsce” oraz kontrowersyjną wystawę. Obie imprezy prowadził Adam Krzemiński, dziennikarz „Die Zeit” i „Polityki”, odznaczony Wielkim Krzyżem Orderu Zasługi RFN, co mówi samo za siebie.

Obawiam się, że dopiero suma tych nieustannych oszczerstw może wywołać rzeczywiście antysemickie nastroje w dorzeczu Wisły. Dziwne, czyżby potomkowie Abrahama woleli żyć z Polakami w konflikcie zamiast dążyć do harmonii?

O metodach zniesławiania Polski – i to w różnych okresach dziejów powojennych – mówi wstęp do cennej książki Janiny Hery. Oto np. w Szwecji niejaki Mietek Grocher (w r.1939 miał zaledwie 12 lat!) dziś jest autorytetem i daje w szkołach szwedzkich prelekcje, w których oczernia Polaków na wszelkie sposoby. Według niego np. strażacy nie chcieli gasić pożaru w gettcie warszawskim (!), ale zataił, że w wozach strażackich AK – też tramwajarze - dostarczała Żydom żywność i amunicję( str.88).

Sporo rewelacji, czasem pikantnych, odkrywamy na stronach poświęconych czasom wojennym( 48 - 90).

To fascynująca lektura i pozostawmy ją nabywcom książki.

Niemcy od samego początku próbowali poróżnić Polaków z Żydami, co jednak się nie udało, o czym świadczy wielka ilość osób ukrywających Żydów. Robiono to często spontanicznie, po prostu ratując w potrzebie człowieka z chrześcijańskiego nakazu.

W słowniku są też i księża, lecz opuszczono rolę klasztorów, a np. jedno tylko zgromadzenie sióstr franciszkanek Rodziny Maryi przechowało około 500 dzieci i 250 osób dorosłych, jak podaje prof. Jerzy Kłoczowski w „Od pustelni do wspólnoty”, (W-wa, Czytelnik 1987, str.281). Słownik jest więc dziełem niekompletnym, widzę w nim inne opuszczenia, ale uzupełniony poszerzy naszą wiedzę o tym tragicznym okresie historii.

Waga samego wstępu jest ogromna, przybliża bowiem sprawy mało znane, które pogłębiają perspektywę problemu. A Polacy ratowali Żydów, mimo że przed wojną wielki ich procent nie dążył do asymilacji, a nawet do opanowania języka polskiego. Paradoksem było to, że ich pragnienie izolacji od autochtonów sprawiło – co zauważył Gustaw Herling-Grudziński – iż dekret niemiecki o utworzeniu getta przyjęli jako usankcjonowanie naturalnego stanu rzeczy (str.46). Zdaniem Antoniego Marianowicza (wolał szukać pokoju po stronie aryjskiej) w getcie ożył żydowski fanatyzm i nacjonalizm. A żydowska policja dostarczała tam nowych lokatorów.

Ważna książka Janiny Hery była tytułem dotowanym przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ukazała się atoli w nakładzie zaledwie czterystu egzemplarzy. To wręcz humorystyczne. Wielka szkoda, miejmy jednak nadzieję, że wznowienie tego słownika, a w dodatku uzupełnionego, spotka lepszy los.

W czasach, kiedy tragedię Oświęcimia (Auschwitz jak podają telewizje świata) zawłaszczyli Żydzi – choć ginęli tam Polacy i inne nacje – każde świadectwo o tamtej epoce jest na wagę złota.

Marek Baterowicz

Poniżej relacja blogpress.pl ze spotkania z Autorką w Amicusie 9 grudnia 2014 roku

 
 
Marek Baterowicz (ur.1 944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.(www.polskacanada.com/aux-vents-conjures-par-marek-batter
Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :
Janina Hera - fot. Blogpress
Janina Hera - fot. Blogpress
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.