Publikujemy fragmenty książki Doroty Kani „Cień tajnych służb” cz. 1/3
data:14 czerwca 2013     Redaktor: Barbara Chojnacka

Dorota Kania była gościem Pikiety Wolności Solidarnych2010 na Pl. Zamkowym. Udzieliła wywiadu i zaprezentowała swoją najnowszą książkę "Cień tajnych służb" wydaną przez Wydawnictwo M. Zapraszamy do lektury.



Marek Papała - W pętli hipotez
 
Śledztwo w sprawie zabójstwa byłego komendanta policji Marka Papały można zaliczyć do najdłużej trwającego postępowania w całej historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. Przesłuchano w nim setki osób, sprawdzono dziesiątki hipotez, a w wyjaśnienie sprawy zaangażowano niespotykane wcześniej środki. Jednak do tej pory nie skazano prawomocnie zabójcy komendanta. Nie stwierdzono także motywu, jakim się kierował.
 
Marek Papała 25 czerwca 1998 r. miał napięty program dnia. Najpierw przez kilka godzin szlifował angielski przed wyjazdem do Brukseli, gdzie miał objąć stanowisko oficera łącznikowego. Spotkał się też z ludźmi, którym wiele zawdzięczał w swojej karierze. Przerwał jednak wizytę, ponieważ spieszył się odebrać z Dworca Centralnego mamę, która przyjeżdżała do niego w odwiedziny z Pruchnika, niewielkiej miejscowości pod Jarosławiem. Tymczasem pociąg się spóźniał. Marek Papała postanowił więc pojechać do domu i wrócić na dworzec, gdy pociąg będzie się już zbliżać do Warszawy. Auto zaparkował pod blokiem. W tym samym momencie podszedł do niego mężczyzna w wieku ok. 20-22 lat, który przez chwilę rozmawiał z byłym szefem policji. Gdy Papała odwrócił głowę, z bliskiej odległości padł strzał.
 
Zdeformowany pocisk utkwił w oparciu fotela. Znalazła go policja podczas oględzin samochodu. Podobnie jak zdeformowany odcisk palca znajdujący się na szybie auta. Po latach okazało się, że odcisk należy do Igora M., ps. Patyk – złodzieja samochodów,który na zlecenie gangu pruszkowskiego kradł luksusowe pojazdy. Po rozbiciu tej grupy przestępczej przez policję „Patyk” został świadkiem koronnym. W kwietniu 2012 r. postawiono mu zarzut zabójstwa generała Marka Papały.
 
Informacja o śmierci byłego szefa policji została natychmiast podana przez media. Do dziś można znaleźć w Internecie zdjęcia z miejsca zbrodni, na których widać rozświetlony mocnymi reflektorami, ogrodzony policyjną taśmą teren pilnowany przez policyjnych funkcjonariuszy i bordowe Daewoo Espero.
 
Policja szybko ustaliła, że Marek Papała tuż przed śmiercią był na przyjęciu imieninowym u Janiny i Józefa Sasinów, na którym znajdowali się także Hipolit Starszak z żoną oraz polonijny biznesmen Edward Mazur.
 
Gospodarze to byli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie MSW PRL. Janina i Józef Sasinowie swoje kariery zaczynali w Szczecinie. Józef Sasin, absolwent Kursu Oficerów Śledczych Szkoły Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Czerwińsku, trafił do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie, gdzie został oficerem operacyjnym. W WUBP w Szczecinie jako pielęgniarka pracowała Janina Sasin. Po kilku latach została funkcjonariuszem wydziału C (zajmował się on prowadzeniem ewidencji operacyjnej – w jego zasobach były m.in, szczegółowe dane tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa) Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Szczecinie, a w 1970 r. razem z mężem trafiła do MSW. Józef Sasin został inspektorem Departamentu III MSW, w którym zajmował się tzw. ochroną gospodarki, co w rzeczywistości sprowadzało się do inwigilacji, m.in. w zakładach przemysłowych. Od 1981 do 1989 r. pełnił funkcję szefa tego departamentu.
 
Hipolit Starszak, który przybył na imieniny Janiny Sasin wraz z żoną, to także były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, jeden z najbardziej zaufanych funkcjonariuszy generała Czesława Kiszczaka. Nazwisko Starszaka pojawia się w najgłośniejszych sprawach politycznych lat 70. i 80., które dotyczą opozycji demokratycznej.
 
„Podejmowane przedsięwzięcia nacechowane były rzeczowością i poczuciem odpowiedzialności, a w miarę potrzeby dużym osobistym zaangażowaniem w realizację podjętych czynności” – pisał w opinii służbowej w kwietniu 1984 r. generał Kiszczak, minister spraw wewnętrznych. Było to tuż przed objęciem przez Starszaka stanowiska zastępcy prokuratora generalnego. Powierzenie mu takiej funkcji było wyrazem najwyższego zaufania. Nadzorował najważniejsze prokuratorskie śledztwa prowadzone m.in. wspólnie z Biurem Śledczym MSW, którego do niedawna był przecież szefem. To pod jego nadzorem toczyło się śledztwo w sprawie zamordowanego przez funkcjonariuszy SB księdza Jerzego Popiełuszki. Mocodawcy esbeków nigdy nie znaleźli się na ławie oskarżonych. To za kadencji zastępcy prokuratora generalnego Hipolita Starszaka nie wyjaśniono, kto przyczynił się do śmierci walczących o wolność i wiarę księży: Stefana Niedzielaka, Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca. Ich zabójców nigdy nie znaleziono, a śledztwa – jak głosi powszechna opinia – były tuszowane.
 
Hipolit Starszak ze stanowiska zastępcy prokuratora generalnego został odwołany w końcu 1990 r. Kilka miesięcy później, w lutym 1991 r. Starszak został dyrektorem w spółce URMA – wydawcy pierwszego polskiego „brukowca”, tygodnika „Nie”, którego redaktorem naczelnym był Jerzy Urban, rzecznik rządu stworzonego w latach 80. przez juntę Wojciecha Jaruzelskiego.
 
Edward Mazur, który także znalazł się na tamtym przyjęciu imieninowym, był ojcem chrzestnym syna Sasinów, Jacka, oraz ich sąsiadem
z czasów PRL. Wynajmował wówczas od firmy Dipservice apartament w „zatoce czerwonych świń” przy ulicy Wiktorii Wiedeńskiej
w Wilanowie. Obok niego miał apartament
 
Władimir Ałganow, sowiecki dyplomata, a w rzeczywistości szpieg, absolwent sowieckiej Szkoły Oficerów Wywiadu, funkcjonariusz KGB.
W latach 70. mieszkającym w USA Mazurem interesował się Zarząd II Sztabu Generalnego, ale ostatecznie nie doszło do zwerbowania polonijnego biznesmena na agenta wojskowego wywiadu. Z dokumentów Zarządu II wynika, że wywiad wojskowy nie był zainteresowany przejęciem od MSW (cywilnych służb specjalnych PRL) kontaktu z Edwardem Mazurem.
 
Dokumenty, do których dotarł Sławomir Cenckiewicz (cytuje je w „Długim ramieniu Moskwy”) są jedyną poszlaką, która wskazuje na ewentualną współpracę Edwarda Mazura ze służbami specjalnymi PRL. W zachowanych w IPN dokumentach, które zostały odnalezione po zamówionej przeze mnie kwerendzie – nie ma żadnego, który potwierdzałby współpracę Edwarda Mazura z SB, MSW, zarządem II Sztabu Generalnego lub WSW. Są natomiast dokumenty jednoznacznie wskazujące na to, że bezpieka interesowała się przedsięwzięciami gospodarczymi Mazura w Polsce.
 
W latach 70. i 80. Mazur prowadził w Polsce działalność handlową. Nazwisko polonijnego biznesmena wielokrotnie pojawia się w kontekście afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ) – przez jego firmy przepływały pieniądze Funduszu, które nigdy nie zostały odzyskane. Wspólnikami Mazura w interesach z FOZZ byli m.in. Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel oraz Jeremiasz Barański – polonijni biznesmeni, mieszkający w Wiedniu, którzy byli związani z służbami specjalnymi PRL i sowieckimi służbami specjalnymi. c.d.n
 
[kolejne fragmenty książki - wkrótce]
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.